17-latka leniwie przeciągnęła się po łóżko przytulając swoją ukochaną poduszkę z nadrukowanym obrazkiem lisa polarnego. - Mami, już 15.30 - Burknęła Vixen siadając na głowie właścicielki i szarpiąc ją za włosy. - Jeszczzzz, z godzinę.- Wymamrotała na wpół żywa brunetka. - Nie! Dziś miałaś poszukać pracy, pieniądze nie biorą się znikąd! - Zawołała mała istotka powodując swój momentalny upadek za pomocą rozwścieczonej dziewczyny która podniosła się z łóżka i rozciągnęła obolałe ręce. Przetarła dłonią szkarłatne oczy i lekko przeczesała dłonią włosy o barwie ochry. - Przecież wiem...- Burknęła zaspana wstając i raz po raz ziewając. - Ale jedyne do czego się nadaje to rzucanie nożami... i talerzami... i wyciąganie z ludzi tajemnic i tym podobnych, hmm, może zatrudnię się policji!- Zażartowała sama z siebie upadając na łóżku i zwijając się w kłębek z śmiechu. - Niestety ale nie możesz, bo tam trzeba mówić prawdę!- Parsknęła śmiechem chara. Po kilku minutach Mami wstała i wytarła łezkę kręcącą jej się w oku. Rozejrzała się po pokoju. Był to najtańsze mieszkanie w tym hotelu. Czarna, prawie niczym smoła drewniana podłoga i nieszczególnie ładne ściany obwieszone szorstkim nie przyjemnym w dotyku materiałem koloru khaki. Mimo to Mami ledwo miała na opłacenie nawet tego pokoju. - Numer 213... od dziś nienawidzę tej cyfry!- Zawołała naburmuszona poziomkowo-oka wyglądając przez jedyne malutkie okienko w całym pomieszczeniu. -Mea exardescet ignis inferni prius opus!- Krzyknęła naglę wchodząc do łazienki tuż koło łóżka i starej mahoniowej szafy. -"Niech moja poprzednia praca spłonie w ogniach piekielnych!" desu- przetłumaczyła Vixen z łaciny na japoński słowa swojej właścicielki. Po około trzydziestu minutach brunetka wyszła z łazienki ubrana w długą brązową zwiewną sukienkę i czarne bolerko. Vixen akurat znajdowała się w kuchni gdzie była tylko lodówka- zazwyczaj pusta, blat na którym stał czajnik elektryczny i mały stolik z jednym krzesłem. Mami otworzyła lodówkę, znajdowała się tam tylko brązowa skórzana torebka z jabłkami, wyciągnęła ją i przewiesiła przez ramię. Po krótkiej minucie brunetka i lisia chara zniknęły za drzwiami. [z/t]
|